Głód i tyfus


Nastąpiło kilka lat wytchnienia od wojsk obcych ale nie przyniosły one odpoczynku pod innym względem. Drohiczyn z powodu nędzy zalegał z opłatą hiberny którą niemiłosiernie ściągano w r. 1713. Odbiło się to najgorzej na folwarkach, przyprawiając je o ruinę. Powódź na wiosnę tegoż roku dokonała zniszczenia. Rok 1714 stał się rokiem głodu, jakiego Drohiczyn nie pamiętał z najgorszych lat, w ślad za nim wybuchł tyfus głodowy, dziesiątkując ludność przez kilka miesięcy.

Jezuici drohiccy, Franciszkanie i Benedyktyni żywili u swych furt setki nędzarzy dziennie. Niosąc pomoc duchową umierającym i chorym narażali się na śmierć i choroby. I tak tyfus zabrał z rezydencji czterech Jezuitów: Wawrzyńca Masłowskiego, Cypriana Łado wskiego, Macieja Piesorowskiego i Pawła Zawistowskiego. Superior Józef Masini, jeżdżąc po chatach także się zaraził; po przejściu ciężkiej choroby, przez całe życie odczuwał pozostałe po niej dolegliwości.

Nie dość głodu i tyfusu. Litewski i polski żołnierz w roku 1714, a konfederaci tyszowieccy z jednej strony Bugu, Sasi zaś po drugiej przez rok 1715 - 1716 łupili niemiłosiernie wsie i folwarki, a ludność doprowadzili do ostatecznej nędzy. Na miasto nałożono nowe świadczenia, żądając bezmała 20000 zł. p. Drohiczyn walił się na głowę. Żywotna dotychczas i umiejąca przetrwać najcięższe wypadki rezydencja Jezuitów, przeżywa głęboki kryzys. Byt jej został poważnie zagrożony, nie było za co naprawić walących się budynków szkolnych, nie było środków nie tylko na opłacenie, lecz poprostu na żywienie wykładowców. Słowem chwila była krytyczna.