Zygmunt Szmit


Zygmunt Szmit

Zygmunt Szmit służył nauce wiernie, aż do zapamiętania. Był jednym z tych, co dążą do celów, które ujrzeli na drodze swego ducha, po rycersku, bez wyrachowania, bez podstępu, bez podłości. Szmit dążył do swego celu nieustannie, pomimo piętrzących się przed nim niezwykle trudnych przeszkód, pokonywanych przezeń jedynie mocą szczerego entuzjazmu.

Zygmunt Szmit urodził się w Białymstoku w 1895 roku, jako syn dorożkarza. Matka pochodzi z kurpiowskiej rodziny Siwików. Szukając lepszego zarobku, Wincenty Szmit porzucił zajęcie dorożkarskie i przeniósł się do Drohiczyna nad Bugiem, gdzie przez lat szereg spełniał czynności oprawcy miejskiego.

Wśród malowniczych brzegów Buga w ubogiej chatce pod małym miasteczkiem podlaskim, jakkolwiek w najbliższym otoczeniu często sprzecznym z wrodzonymi poczuciami piękna (co musiało być związane z charakterem zajęć ojca) wzrastało dziecko zdolne i bardzo wrażliwe. Z czasem obudziły się w nim upodobania artystyczne.

Gdym poznał Zygmunta Szmita przed kil­kunastu laty, jako chłopca, przygotowującego się do złożenia egzaminu z czterech klas gim­nazjum, zwierzył mi się, że marzeniem jego jest poświęcenie życia archeologii przedhisto­rycznej i malarstwu. Wówczas już posiadał on nieco zabytków przedhistorycznych, zebranych na rozwiewanych obszarach wydm piaszczystych, wśród osuwisk brzeżnych Buga lub też wykopanych przypadkowo w okolicy. Posiadał też zbiór numizmatów częściowo za­kupionych z drobnych swych oszczędności w czasie, gdy był uczniem czteroklasowej szkoły w Ciechanowcu, dokąd został skiero­wany przez rodziców po ukończeniu szkoły początkowej w Drohiczynie.

Dowiedziawszy się o istnieniu Działu Wy­kopalisk przy Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w Warszawie, młody chłopiec od razu posta­nowił oddać tam swe zbiory. Gdym zapropo­nował mu w imieniu Muzeum zwrot kosztów, poniesionych przy nabywaniu powierzonej mi części tych zbiorów, spostrzegłem, żem uraził ofiarodawcę. Gdym pomimo to jeszcze pró­bował nalegać, po stronie chłopca stanęła jego zacna Matka, która przysłuchiwała się naszej rozmowie. Była to pierwsza ofiara na rzecz wiedzy, złożona przez Zygmunta Szmita.

Miejsce nauki i utrzymane nadzwyczaj sumiennie „muzeum” pracującego wytrwale nad sobą przyszłego badacza pradziejów ziemi Drohickiej stanowiła szczupła izdebka, w której mieszkała zarazem cała jego rodzina.

Z całym naciskiem muszę zaznaczyć, że w Zygmuncie Szmicie nigdy nie spostrzegłem nic, co by pozwalało przypuszczać, że otoczenie jest mu ciężarem. Rodziców swych kochał serdecznie i oni go kochali; ukochał swój domek rodzinny i brzeg rzeki, nad którą spę­dził lata dziecięce. Tego, co wokół mogło go razić lub boleć, jakby nie dostrzegał w swym zapatrzeniu głębokim w inny własny świat.

Gdy ktoś po­chwalił namalo­wany przez nie­go widoczek jego domu rodzinne­go, powiedział:

Nie wiem, czy to jest ładne, mnie podoba się więcej niż wszy­stko

Życie Zygmunta Szmita było zja­wiskiem, uderzającym nie tylko swą wyrazistością lecz i pięknem swoistym, a zarazem - urokiem jakiejś kryjącej się w nim tajemnicy.

Gdzie szukać jej wątku? Podlasie - Ziemia Drohicka.

Głosy ziemi podlaskiej musiał usłyszeć Szmit - może w jakiejś przedwieczornej porze, którą chciał później upamiętnić w swych szki­cach malarskich, kiedy słońce zachodzi krwa­wo nad Bugiem, a z łąk za rzeką dochodzą nawoływania ptactwa i zawodzenia ciągnących z trzodami pastuszków. Takie głosy ziemi, jeśli przenikną do serca człowieka, bez wzglę­du na brzmienie jego nazwiska i pochodzenia, czynią zeń żywy składnik rdzenia narodu, bę­dącego tej ziemi prawym gospodarzem.

Zygmunt Szmit zapatrzył się w najodle­glejszą przeszłość Podlasia. Jego wyobraźnia znalazła swój świat w pradziejach ziemi podlaskiej. Szukał wytrwale choćby najdrobniej­szych pamiątek przeszłości w urwistych zbo­czach Grodziska Drohickiego, badał uparcie teren cmentarzyska przedhistorycznego na „Kozarówce”, gdzie odkrył ślady kultury t. zw. lateńskiej i rzymskiej, śledził pracę wiatru, wywiewającego kości i skorupy wśród lotnych piasków „Szubienicy”.

Pierwsze wiadomości o pamiątkach histo­rycznych i przedhistorycznych okolic Drohi­czyna Zygmunt Szmit zawdzięczał poecie lu­dowemu i zamiłowanemu zbieraczowi, drobne­mu rolnikowi Barszczewskiemu, przechowującemu w małym lamusiku wśród sadu, w pobliżu domostwa Szmitów swe skarby: „pamiątki z polskich czasów’'; były tam różne monety, stare kafle, kawałki cegieł, ułamki broni, słyn­ne plomby drohickie, strzałki krzemienne, ro­gi i kości zwierząt wyłowione w Bugu i tym podobne. Później zaopiekował się Szmitem Roman Ja­kimowicz.

W roku 1913 Zygmunt Szmit składa osobiście swe zbiory przedhistoryczne w Dziale Wyko­palisk Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w War­szawie, gdzie poznaje ówczesnego kierownika tego Działu, prehistoryka, a zarazem poetę pradziejów Polski w dziedzinie malarstwa Mariana Wawrzenieckiego. Wówczas to zape­wne Szmit ponowił w duchu z całym swym młodzieńczym zapałem dozgonne ślubowanie na wierną służbę Prehistorii.

Wybuchła wielka wojna. Zygmunt Szmit, aresz­towany w pierwszych dniach września r. 1914 z powodu podejrzeń o nielojalność, transpor­towany etapem i przetrzymywany w szeregu więzień, nie przestawał dążyć do spełniania zadań pracownika naukowego. Pod Kostromą, dokąd go zapędzono, na urwisku Wołgi rozpoznał grodzisko przedhistoryczne z ciekawymi zabytkami, nad rzeką zaś Kostromą od­krył kilka stanowisk prawdopodobnie neoli­tycznych. Nawiązał też wkrótce porozumienie z miejscowym Towarzystwem Archeologicznym, które zaproponowało mu współpracę.

Pomimo ciężkiej pracy, którą musiał zara­biać na życie i nędzy, pomagał jak mógł to­warzyszom niedoli i wciąż szukał, zbierał, obserwował i opisywał zabytki i zwyczaje ludowe.

Wracając do kraju po zawarciu pokoju Brzeskiego Zygmunt Szmit wiózł z sobą dwa kosze zbiorów.

Po powrocie do kraju Szmit został nau­czycielem szkoły powszechnej w Hołodach (okolice Drohiczyna). Po niejakim czasie, po­mimo młodego wieku w 1919 roku został wybrany na sta­nowisko burmistrza Drohiczyna. Pozostając na tym stanowisku w ciągu jednego roku oka­zał niezwykłą inicjatywę i zdolności organi­zacyjne, doprowadził bowiem do założenia w swym mieście gimnazjum, szkoły rolniczej, biblioteki, szpitala i łaźni, zorganizował opie­kę nad żebrakami, rozpoczął akcję w sprawie odbudowy kolegium popijarskiego, założył muzeum miejscowe o charakterze regionalnym. Nie była to jednak umiłowana droga jego ży­cia, dążył on bowiem stale do wyłącznego poświęcenia się Prehistorii. Wojna z bolsze­wikami zastała go znów na stanowisku nau­czyciela szkoły powszechnej w Drohiczynie, które pozwalało mu więcej pracować nad so­bą. I znów nastąpiła przerwa w upartym dą­żeniu do obranego celu. Jako ochotnik sta­nął Szmit w szeregach walczących z najazdem. Po wojnie powraca na opuszczone w Drohi­czynie stanowisko i w roku 1921 zostaje de­legatem Państwowego Grona Konserwatorów Zabytków Przedhistorycznych. Po czym uka­zują się w druku jego pierwsze prace nauko­we, wykonywane z wielką starannością.

W roku 1926 Szmit prze­nosi się do Warszawy na sta­nowisko stypendysty przy Państwowym Muzeum Archeologicznym, a w roku 1927 zapi­suje się na Uniwersytet jako wolny słuchacz. Studiom pre­historii poświęca się wyłącz­nie. Jak człowiek stęskniony do upragnionego celu, zapo­mina o wszystkim, gdy wre­szcie cel ten zdoła osiągnąć, tak i Szmit zapomniał całko­wicie o tym, że trzeba jeść, spać, że organizm może słu­żyć duchowi tylko do pe­wnych granic. Praca jego bu­dziła nie tylko uznanie lecz i podziw. Otoczeniu dawał on „budujący przykład pracowi­tości i wytrzymałości, posunię­tej niemal do heroizmu”, jak czytamy w jednym z opisów prac dokonywa­nych przez Zygmunta Szmita.

Zygmunt Szmit ogłosił kilka cennych prac naukowych.

Pracę Szmita cechowała nadzwyczajna su­mienność, a nawet drobiazgowość, idąca je­dnak w parze z wytrwałym i śmiałym dążeniem do szerokich uogólnień. Szczególnie pociągały go zagadnienia związane z początkową fazą rozwoju kultury. W najdalszej, dostępnej badaniom perspektywie minionych tysiącleci, pragnął on szukać przejawów praw rządzących bytem ludzkości.

Największa z pośród ogłoszonych drukiem prac Zygmunta Szmita (którą zakończył z wielkim wysiłkiem na krótko przed śmiercią, a dru­kowanej już nie ujrzał) dotyczy właśnie owych najstarszych śladów kultur na obszarze Podla­sia. Studiom epoki kamiennej Szmit zamierzał poświęcić swe życie.

Zygmunt Szmit zmarł na gruźlicę 2 stycznia 1929 roku. Został pochowany na Drohiczyńskim cmentarzu. Społeczeństwo miasteczka ufundowało tablicę marmurowa z napisem "Zygmunt Szmit pierwszy burmistrz po odzyskaniu niepodległości".

Był on nie tylko oddanym nau­ce badaczem i wzorowym obywatelem kraju; był on - i to my właśnie podnieść powin­niśmy — krajoznawcą w najgłębszym znacze­niu tego wyrazu. Z ziemią łączyły go związki nie tylko rozumowe; wrastał w nią bowiem pełnią uczucia w dążeniu do zaspokojenia swych najszczytniejszych pragnień i tęsknot. Szmit szukał w ziemi odpowiedzi na pytanie, które rodzi się w człowieku w chwili, gdy umysł jego, tracąc osłony pozostawionych mu przez przeszłość dogmatów, staje sam na sam z otaczającym go Nieznanym: Czym my je­steśmy?

I ziemia, której zawierzył, okazywała mu, jak karty z odwiecznej księgi, wyblakłe, lecz prawdziwe, obrazy bytu człowieka od czasów najdawniejszych.

Spis prac drukowanych Zygmunta Szmita:

  1. Zarys geologiczny i przyczynek do badań archeologicznych Puszczy Białowieskiej. Wydawnictwo Min. Roln. i Dóbr Państw, p. t. „Białowieża", zeszyt 2.
  2. Groby z okresu Lateńskiego i Rzymskiego na cmentarzu „Kozarówka” w Drohiczynie n. Bugiem. „Wiadomości Archeologiczne”. T. VI. Warszawa, 1922.
  3. Sprawozdanie z poszukiwań archeologicz­nych w Hryniewiczach Wielkich koło Biel­ska Podlaskiego. „Wiadomości Archeolo­giczne”. T. VII. Warszawa, 1922.
  4. Cmentarz Lateńsko-Rzymski „Kozarówka” w Drohiczynie nad Bugiem. „Wiadomości Archeologiczne”. T. VIII. Warszawa, 1923.
  5. Badania osadnictwa epoki kamiennej na Podlasiu. „Wiadomości Archeologiczne”. T. X. Warszawa, 1928.

Źródło

  1. O prehistoryku polskim Zygmuncie Szmicie - wspomnienia, Stanisław Małkowski, Ziemia. Dwutygodnik Krajoznawczy Ilustrowany. 1929