Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny


Świątynie i budynki klasztorne franciszkanów w Drohiczynie

Świątynie i budynki klasztorne franciszkanów w Drohiczynie

Pierwszy, skromny domek mieszkalny i niewielka drewniana kaplica służyły franciszkanom kilkanaście lat.

Z fundacji Witolda wzniesione zostały kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i klasztor w 1409 roku. Obie bu­dowle były drewniane. Budynek klasztorny spalony został przez innowierców w 1583 r., nie wiadomo jednak przez jakich. Pewne poszlaki wskazywałyby na kalwinów, ze względu na to, że skargę z tego powodu, jak zresztą i z racji dewa­stacji świątyni, którą ograbiono, powyrywano drzwi i okna, zburzono dzwonnicę i rozbito dzwony, złożyli franciszkanie do króla. Wskazywałoby to na dokonanie tego świętokradztwa przez poddanych królewskiej władzy, w przeciwnym razie, skarga nic miałaby większego sensu. Relacjonujący rozmiary zniszczeń dokonanych przez bandę innowierczą, ówczesny gwardian konwentu o. Adam Bolechowski podkreślił, że wandalizm napastników wypływał z ich niechęci do religii katolic­kiej. Około roku 1595 spłonął kościół. Służył zakonnikom i wiernym 180 lat.

Wizytujący w 1596 roku konwent w Drohiczynie, prowincjał franciszkanów Jan a Caputo stwierdził, że w pożarach i zniszczeniach, jakie dotknęły klasztor, zaginęły do­kumenty fundacyjne . Wizytator zastał już nowy drewniany kościół, zbudowany od fundamentów przez gwardiana o. Mateusza Studzińskiego . Rok wcześniej odbudo­wany, drewniany i słomą kryty klasztor wymagał pilnych remontów . W konwencie były trzy duże świetlice i dwa mniejsze pokoje. W kościele był tylko jeden ołtarz .

Pożary nadal nie oszczędzały miasta, a tym samym kościoła Wniebowzięcia NMP i klasztoru fran­ciszkańskiego. Obie budowle spłonęły w czasie wielkiego pożaru Drohiczyna w 1601 roku.Trzecia świątynia służyła więc zakonnikom i wiernym tylko przez 5 lat. Czwarty z rzędu kościół franciszkański w Drohiczynie, także drewniany, zbu­dowany został około 1615 roku z ofiar składanych przez wiernych na ręce kwe­starzy. Świątynia była większa od poprzedniej, pokryta gontem. W kościele znajdowały się trzy ołtarze: główny z wizerunkiem Matki Bożej; boczny, po pra­wej stronie, z obrazem świętej Anny w nastawie ołtarzowej; boczny po lewej stro­nic z wizerunkiem świętej Katarzyny. Fundatorem ołtarza świętej Anny byl „pan Oboźny", on też sprawił ławki do kościoła. W skarbcu świątyni przecho­wywana była srebrna monstrancja, puszka, pacyfikał i trzy kielichy mszalne. Cech młynarzy ofiarował nowy dzwon. Konsekracji, tego czwartego z kolei ko­ścioła franciszkańskiego w Drohiczynie, dokonał biskup sufragan łucki Stanisław Udrzycki w dniu 4 października 1618 roku.

Jak wynika z kolejnej wizytacji klasztoru w 1619 roku, przed czterema laty (1615) zbudowany został nowy budynek klasztorny pokryty podobnie jak kościół gon­tem. Ściany na zewnątrz wybielone były wapnem. W kościele, przy obrazie Matki Bożej z Dzieciątkiem, umieszczonym w nastawie głównego ołtarza, przybyło wiele przedmiotów ze srebra: dwie korony, lampa, relikwiarz, ramy do tablic ołtarzowych, ozdobny pacyfikał z dwudziestoma szlachetnymi kamieniami . Na chórze umiesz­czone zostały nowe ośmiogłosowe organy. Wizytator podkreślił widoczną na każ­dym kroku troskę gwardiana o. Bartłomieja Klucziaty o Kościół i konwent.

Najazd szewdzki w latach „Potopu" obfitował tu w dramatyczne wydarzenia. Wojska szewdzkie pod wodzą generała De La Garde, wspomagane przez Kozaków i hordy Rakoczego, przez 18 tygodni pustoszyły Drohiczyn ogniem i mieczem. Co najmniej czterech zakonników franciszkańskich (według niektórych relacji - sied­miu) zostało zamordowanych w 1657 roku w tutejszym konwencje. Z imienia zna­my tylko jednego z tych męczenników, brata Marka z Zawichostu.

Po wojnie spalony klasztor trzeba było odbudowywać z popiołów, a zdewa­stowany przez najeźdźców kościół remontować i wyposażać od nowa. Jak wyni­ka z inwentarza, sporządzonego przez gwardiana z Drohiczyna o. Antoniego Gałeckiego w 1678 roku w odremontowanym kościele były cztery ołtarze: głów­ny z wizerunkiem Matki Bożej oraz trzy boczne, świętego Franciszka, świętego Antoniego Padewskiego i Matki Bożej Różańcowej. Na ścianach świątyni wisiało ponad to osiemnaście obrazów różnej wielkości.

Wizerunek Matki Bożej z Dzieciątkiem, znajdujący się w nastawie główne­go ołtarza, otoczony był szczególną czcią wiernych. Zdobiły go dwie korony i srebrna szata wysadzona szlachetnymi kamieniami. Srebrne berło umieszczo­ne było w dłoni Matki Bożej, a Dziecię Boże trzymało srebrne królewskie jabł­ko. Na szyi Najświętszej Maryi Panny zawieszonych było dwanaście sznurów korali, pereł, „kamieni czeskich" i „muszelek francuskich". Wokół obrazu wi­siały liczne srebrne wota: 33 tabliczki, pięć „główek", dwie „nóżki" oraz dwo­je „srebrnych rąk".

Obraz świętego Franciszka z Asyżu, zdobiła srebrna aureola, a na piersi umie­szczone było srebrne serce. Na predelli ołtarza bocznego stał hebanowy krucyfiks ze srebrnymi inkrustacjami.

Wizerunek świętego Antoniego Padewskiego, trzymającego Dzieciątko Jezus, umieszczony w drugim bocznym ołtarzu, ozdobiony był nad głową Pana Jezusa i świętego patrona srebrnymi koronami wysadzanymi szlachetnymi kamieniami. W dłoni świętego umieszczona była srebrna lilia, a Dzieciątko Boże okryte było srebrną, pozłacaną szatą. Wokół obrazu wisiało szereg srebrnych wotów. Obraz Matki Bożej Różańcowej, w trzecim bocznym ołtarzu, był również ozdobiony ko­ronami i srebrną szatą.

Ofiarność wiernych sprawiła, że skarbiec kościoła franciszkańskiego zapełnił się znowu, po szewdzkim spustoszeniu, wieloma srebrnymi naczyniami litur­gicznymi i innymi cennymi przedmiotami. Była więc srebrna monstrancja, pusz­ka do Najświętszego Sakramentu, osiem kielichów mszalnych, w tym jeden „wszystek pozłocisty", pacyfikał srebrny z płaskorzeźbami ewangelistów, srebr­ny trybularz wraz łódką, taca, sześć srebrnych ampułek, sześć srebrnych lichta­rzy oraz wiele wotów wspomnianych uprzednio przy opisie poszczególnych ołtarzy.

Do kościoła Wniebowzięcia NMP dotykał skrzydłem drewniany klasztor. Z zakrystii było przejście wprost na korytarz konwentu. W piętrowym budynku znajdowały się pomiesz­czenia dla gwardiana, dalej siedem cel zakonnych, dormitorium, refektarz, biblio­teka, pokój gościnny, spichlerz a w piwnicy pod klasztorem loch z żelaznymi drzwiami . Z korytarza na parterze wiodły drzwi do sieni a stąd do ogrodu kla­sztornego. W budynku musiała być jeszcze kuchnia i spiżarnia, ale inwentarz o nich nie wspomina.

Budowa murowanego kościoła

Budowa murowanego kościoła

Budowy piątego z rzędu kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, tym razem już murowanego, istniejącego do dziś, podjęli się drohiccy franciszkanie w ostatnim ćwierćwieczu XVII wie­ku. Jego architektura i bogaty wystrój wewnętrzny na który składało się mię­dzy innymi dziesięć stiukowych ołtarzy oraz niezwykle piękna kaplica Matki Bożej Loretańskiej, zachwycały harmonią i barokowym przepychem. Obok ko­ścioła, wysunięta nieco do przodu, j lewej stronie fasady wznosiła się okazała trójkondygnacyjna dzwonnica, po prawej dwoma skrzydłami dotykał do świątyni nowy murowany klasztor. Prace budowlane i wykończeniowe trwały niemal do końca XVIII wieku.

Budowa nowego kościoła franciszkańskiego z kaplicą loretańską i dzwonnicą oraz nowego klasztoru wymagała ogromnych nakładów finansowych. Środki na ten cel w większości pochodziły z dobrowolnych ofiar wiernych. Zachowana, dzięki rękopisowi o. Karola Gaudentego Żery, lista ofiarodawców jest im­ponująca. W jej świetle, budowle te i całe ich wewnętrzne wyposażenie ja­wią się nam jako rezultat wielkiego zbiorowego wysiłku, są także miarą popularności, jaką cieszyli się franciszkanie z Drohiczyna nie tylko na Pod­lasiu ale i w wielu innych regionach Polski. Na liście ofiarodawców znajdziemy króla Jana III Sobieskiego , biskupa sufragana łuckiego Zwierza , hetmana Branickiego i wielu innych wielmożów z całej Polski . Do naj­hojniejszych fundatorów budowy świątyni i klasztorów należały możne ro­dy: Kuczyńskich , Buttlerów , Luzackich , Niemirów . Szczególnie szczodry był Marcin Kuczyński chorąży ziemi Bielskiej . Wśród ofiaro­dawców znalazło się wielu duchownych diecezjalnych, zakonnych, przy czym prym wiedli franciszkanie i ich rodziny. Zamożna szlachtę wspo­magająca budowę reprezentowali wojewodowie, kasztelani, starostowie, chorążowie stolnicy, podczaszy, sędziowie, skarbnicy, pisarze grodzcy, regenci, miecznicy. Nie zabrakło na liście ofiarodawców żołnierzy, drobnej szlachty, mieszczan i włościan. Niektórzy ofiarodawcy pragnęli zachować anonimowość. Część funduszów napłynęła z sejmików szlacheckich i z grzywien nakładanych przez sądy (grodzki i ziemski) na winnych wykroczeń a przeznaczonych na budowę świątyni. Niezwykłe zasługi w zakresie zbierania środków materialnych na murowanie kościoła i jego wewnętrzny wystrój, mają franciszkańscy kwestarze z tutejszego konwentu, którzy dostarczali systematycz­nie uzbierane pieniądze na koszty budowy i wystroju wnętrz.

W kościele w dziesięciu nowych ołtarzach znalazły się także nowe obrazy: bracki, przedstawiający św. Franciszka wręczającego pasek ludziom różnych stanów na znak przyjęcia do konfraterni; obrazy świętego Franciszka i Antoniego Padewskiego namalowane w latach 1773-1775 przez Bazylianina o. Antoniego Gruszeckiego , wizerunki: M. B. Loretańskiej, św. Józefa, Pana Jezusa Ukrzyżo­wanego, św. Józefa z Kupertynu i św. Wawrzyńca. Pozostały też stare obrazy przedstawiające M. B. Różańcową, M. Bożą z Dzieciątkiem i świętą Annę. Obraz świętego Antoniego z Dzieciątkiem Jezus przyozdobiony został piękną, srebrną, złoconą szatą . Kaplicę Loretańską pokrytą niemal w całości stiukami, wyposa­żoną w loggie dla fundatorów i chór dla śpiewaków uznano za najpiękniejszą na Podlasiu . Ekipa architektów i murarzy zatrudnionych przy budowie kościoła przybyła z Krakowa .

Kościół budowany był pierwotnie w stylu renesansowym, w XVIII wieku uległ jednak tak daleko idącej barokizacji, że odkrycie renesansowych począt­ków budowli wymagało wielu drobiazgowych badań.

Budową nowego, murowanego klasztoru zajął się gwardian Antoni Dąbro­wski w 1738 roku. Głównym fundatorem był chorąży ziemi bielskiej Marcin Ku­czyński. Prace przy wznoszeniu i wyposażeniu klasztoru trwały do roku 1750.

Wystrój wewnętrzny kościoła: koleiny ołtarze, rzeźby, obrazy, które wzbogaciły i  upiększyły świątynię, kaplica I.oretańska i wieża to rezultat zabiegów drugiego gwardiana o tym samym imieniu i nazwisku Antoniego Dąbrowskiego byłego prowincjała, kierującego konwentem w latach 1775-1790. Swoistym dramatem kościoła i konwentu franciszkańskiego w Drohiczynie było to, że szczyt rozwoju i piękna osiągnęły to budowle wtedy, gdy Polska chyliła się już ku upadkowi, gdy kolejne rozbiory zapowiadały narodową niewolę i ucisk, jakiemu zostanie poddany Kościół Katolicki, zwłaszcza pod zaborem rosyjskim. W tym czasie jednak, gdy o. Karol Gau­denty Zera pisał z dumą o wspaniałym kościele Wniebowzięcia NMP i klasztorze franciszkańskim w Drohiczynie, jako o feniksie odrodzonym w popiołów, trudno było przewidzieć, że za niespełna 35 lat konwent opustoszeje a kościół na mocy ukazu władz carskich zamknięty na 85 lat, będzie popadał stopniowo w ruinę.

Zniszczenie kościoła

Zniszczenie kościoła

Kościół pofranciszkański Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w dwóch ostatnich stuleciach nie niszczyły wojny. Zniszczenia mają inną historię. Trzeba ją rozpatrzyć w powiązaniu różnych przyczyn, które się złożyły na taki stan.

Zniszczenia kościoła należy określić na bardzo duże. Nie będzie przesadą jeśli powiemy, że zachowane części kościoła, do czasów rozpoczęcia odbudowy w 1947 roku stanowiły 60% dawnej budowli. Zniszczeniu uległa architektura kościoła i jego wystrój wnętrza. Klasztor przyległy do kościoła zachował się w stanie dobrym.

Wiek dziewiętnasty, był stuleciem bardzo niepomyślnym dla franciszkańskiego konwentu, jak również dla całego miasta. W roku 1832, ukazał się ukaz carski znoszący zakony w miejscowościach mało zaludnionych. Na mocy tego zarządzenia został zniesiony klasztor franciszkanów  w Drohiczynie. Od tego czasu datuje się historia zniszczeń kościoła Wniebowzięcia NP Marii. Stał się on nieużyteczny, wykorzystywany pozostał jedynie klasztor. Na całej długości piętra zlikwidowano małe cele zakonników z krzyżakowymi sklepieniami, a urządzono w tych miejscach duże sale pokryte stropami. Na parterze w dużej części pozostały pomieszczenia dawne, jedynie  w lewym skrzydle dokonano przeróbek, tak jak na piętrze. Na potrzeby prawosławnego kultu, wydzielono w kościele zakrystię. Przystosowano ją całkowicie do form cerkiewnego obrządku. Zmieniono specjalnie sklepienie kolebkowe (zlikwidowano lunety). W miejsce szerokich i niskich okien, zamkniętych łukami odcinkowymi, wprowadzone okna wydłużone i  zamknięto je łukami pełnymi. Zmiany te były podyktowane jedynie chęcią stworzenia wybitnego charakteru cerkiewnego wnętrza. W zachodniej części zakrystii zbudowano mały i niski chórek muzyczny a za nim przedsionek, z którego drzwi prowadziły na dziedziniec koszar. Reszta kościoła była w ogóle nie wykorzystana.

Na skutek nieużyteczności niszczało z przepychem urządzone wnętrze – liczne ołtarze wykonane z cegły i ozdobione dekoracją stiukową. W 1838 roku „Tygodnik Ilustrowany” donosił, że w Drohiczynie Kościół pofranciszkański jest w stanie bliskim zupełnej ruiny. Z końca XIX wieku pochodzi zdjęcie wnętrza kościoła ilustrujące bardzo dokładnie stan zniszczeń. W nawie głównej istniało jeszcze całe sklepienie. Nie było już sklepień w lewej nawie. Najlepiej zachował się ołtarz główny. Pozostały jeszcze na nim w nienajgorszym stanie dekoracje stiukowe, które są dokładnie widoczne w zwieńczeniu nastawy ołtarzowej, a także ustawione figury na wysokości cokołów ołtarza. Ołtarze boczne i ambona, były w znacznie gorszym stanie. Najgorzej prezentowały się ołtarze w arkadach między nawowych. W drugim przęśle, w lewej arkadzie, pozostały tylko fragmenty ołtarza, mianowicie kolumny z cegieł bez tytułu i fragmentu belkowania. Ołtarz po stronie przeciwnej zachował się w dobrym stanie. Sądzić można, że to z powodu nie uszkodzonego sklepienia w nawie prawej. Ołtarze w nawie głównej zachowały w swych zwieńczeniach jeszcze dekoracje stiukowe. Nad gzymsem wieńczącym ołtarze, widzimy jeszcze wyraźne postacie. Kolumny i pilastry ołtarzy pozbawione są już tynku. W bardzo złym stanie dotrwała do tego czasu ambona. Pozostały z niej tylko fragmenty.

Zdjęcie z 1946 roku ilustruje nam bardzo zły stan kościoła, zarówno wystroju wnętrza i samej architektury.

Zniszczone zostało całe pokrycie kościoła. Więźba dachowa nie pozostała nawet we fragmentach. Uszkodzone zostały też sklepienia we wszystkich nawach, jak również kopuła w kaplicy. Zniszczony został całkowicie hełm na wieży kościoła. W wielu miejscach na zewnętrznych ścianach kościoła, zwłaszcza przy otworach okiennych, powstały ubytki muru. Wystrój wnętrza przedstawiał się znacznie gorzej jak architektura. Z ołtarzy pozostały tylko nieliczne fragmenty. Dekoracje stiukowe w kaplicy, które gęsto pokrywały jej kopułę, całkowicie odpadły (szczęśliwie zachowały się ślady po nich co umożliwia rekonstrukcję). Dekoracje figuralne ołtarzy były bardzo zniszczone. Pozostały po nich bardzo ogólne formy postaci z zachowaniem charakteru faktury, bardzo żywej, typowo dla techniki piaskowo-wapiennej.

Odbudowa Kościoła pofranciszkańskiego

W roku 1947 przystąpiono do rekonstrukcji kościoła Wniebowzięcia NMP. Najpierw zreperowano sklepienie i zabezpieczono przed dalszym niszczeniem mury kościoła. Do końca 1947 roku prace koncentrowały się na więźbie dachowej.  Roboty przy kościele posuwały się powoli w następnych latach. Przystąpiono do zabezpieczenia kopuły na kaplicy, której pokrycie z blachy pozostało jeszcze w formach szczątkowych. Hełm na wieży kościelnej zniszczony został całkowicie. Fasada zachowała się z całości kościoła najdoskonalej. Po za ubytkami tynku, zresztą bardzo małymi i niedużymi uszkodzeniami okapu, nad gzymsem pokrywającym pilastry, wszystko inne pozostało w stanie bardzo dobrym.

Wnętrze kościoła długo czekało na rekonstrukcję. We fragmentach pozostały tylko ołtarze i pewne stiukowe dekoracje ścienne w kaplicy. Inne urządzenia kościelnego wnętrza zniszczały całkowicie. Nie dochowała się nawet w szczątkach ambona.

Największą uwagę konserwatorzy zwrócili na rekonstrukcję ołtarza głównego i chyba nie tylko z przyczyny jego ważności dla całego wnętrza, ale i stąd, że miał on wiele zachowanych elementów, które pozwalały na natychmiastowe prace. Część zachowanych postaci piaskowo-wapiennych (wykonane w technice narzutowej) groziły coraz bardziej większymi utratami. Z tej też przyczyny nie można było zwlekać z rekonstrukcją figur. Rzeźby przez restauracje straciły ekspresyjny, bardzo charakterystyczny dla nich charakter faktury. Została ona niepotrzebnie wygładzona. Postacie przestały być rokokowe, na czym straciły bardzo dużo. Najlepiej została odrestaurowana figura Św. Bonawentury, ponieważ była najmniej uszkodzona. Źle została zrekonstruowana głowa drugiej figury po prawej stronie ołtarza. Niewątpliwie była ona pierwotnie postacią męską i przedstawiała Św. Hieronima. Po rekonstrukcji głowy, przedstawia postać żeńską, prawdopodobnie ma to byś teraz Św. Klara. Skręt głowy tej Św. Klary nie może być wytłumaczony w kompozycji całości ołtarza i wszystkich postaci ołtarzowych. Postać ta wprowadza zamieszanie, jakąś dziwną akcję, podczas gdy inne są kontemplujące.


Źródło

  1. "Działalność Franciszkanów w Drohiczynie nad Bugiem od schyłku XIV wieku do 1832 roku", ks. infułat Eugeniusz Borowski, Studia Teologiczne. Białystok. Drohiczyn. Łomża
  2. "Kościół i klasztor pofranciszkański w Drohiczynie", Władysław Ogrodnik, Uniwersytet Warszawski, Wydział Historii

Dołączone pliki