Koronacja Daniela Romanowicza Halickiego


Koronacja Daniela Romanowicza Halickiego

Zwycięstwo nad Jadźwingami umocniło poważnie pozycję Daniela Romanowicza między hospodarami Rusi. Od gór Karpackich do Somary, od ujścia Dunaju do ujścia Sozy i Bercziny, rozciągał swą władzę Daniel Książe Kijowski i Halicki. Lecz Daniela bolało to, że mimo swej potęgi, bogactw skarbu i świetności dworu, musiał się Mongołom uniżać. Obmyślając zatem środki, jakby Ruś i siebie od tak haniebnego uwolnić jarzma, a nie mogąc liczyć na skuteczną pomoc innych Książąt Ruskich. Byli już igrzyskiem wszechwładnej woli Batu-chana. Zwrócił Daniel swe oczy na zachód w nadziei, że rycerstwa łacińskiego wsparcie uzyska. Przyrzekł dworowi rzymskiemu zaprowadzić w swym kraju unię obrządków, a Rzym zapewniał mu żądaną pomoc, z dodatkiem tytułu i korony królewskiej. Daniel, któremu nie szło o zaszczyty, a tym bardziej o unię, lecz o orężne Chrześcijaństwa posiłki, zwlekał zawarcie ostatecznych z Papieżem Innocentym IV układów. Dwukrotnie ofiarowaną sobie koronę królewską odrzucił, o czym informuje Latopisiec Wołyński.

Za pierwszym razem z relacji Jana de Plano Carpino i Benedykta Polaka posłów Innocentego IV do hordy Tatarskiej, Daniel był u Batu-chana. Drugi raz spotkali posłowie papiescy w Krakowie, gdy w roku 1252 wracał z wyprawy do ziemi Czeskiej, pomagając Węgrom w wojnie, która się wszczęła po śmierci Cesarza Fryderyka II w 1250 roku. Lecz i tego poselstwa pod pretekstem, że w obcej znajduje się ziemi, nie przyjął.

W końcu za namowom matki, Daniel ustępuje i w nadziei pozyskania żądanej pomocy, którą mu Rzym i Książęta Bolesław z Ziemowitem przyrzekali. W 1253 roku Daniel uznał Papieża za namiestnika Św. Piotra i przyjął na koniec koronę królewską.

Na koronację Daniela Romanowicza Halickiego, urządzoną z niebywałym przepychem ściągają z daleka książęta ruscy. Drohiczyn zaludnia się, pełno w nim gości i przybyszów. Nawet zjechał tu książę mazowiecki Ziemowit w niemałej asyście, a wielu panów polskich, przybyłych na historyczny dzień, do­daje świetności koronacji. Sam Daniel wystąpił ze wspaniałym przyjęciem na bogatym dworcu. Wśród uczt i zabaw oczekiwano na przyjazd legata papieskiego wiozącego z Rzymu koronę i insygnia królewskie. Ja­koż niebawem przybył spotykany z honorami i paradą. Był to opat messeński Opizo, w otoczeniu biskupa kra­kowskiego Prandoty i innych biskupów polskich. Speł­nił całkowicie oczekiwania Daniel, przywożąc koronę monarszą i błogosławieństwo papieskie Inocentego IV.

Niezwłocznie też odbyła się koronacja, której do­konał Opiso wspólnie z biskupem krakowskim, na oczach panów polskich, ruskich władyków i licznie ze­branego ludu. Nowo ukoronowany władca hucznie obcho­dził ten dzień długimi biesiadami i nadzwyczajną goś­cinnością.

Nieprędko zapomniał Drohiczyn o uroczystej koronacji Daniela Romanowicza Halickiego na króla Rusi.

Papież pragnąc zjednania dla kościoła zachodniego Rusi południowo-zachodniej szczerze chciał dotrzymać obietnicy danej Danielowi i zabezpieczyć go od przemocy Tatarskiej. Dowodzą tego poselstwa Ascelina i Jana de Plano Carpino do Batu-chana i bulla wydana w 1253 roku,  w której wzywa: Czechów, Morawców, Polaków, Serbów i inne narody chrześcijańskie aby pod znakiem krzyża wystąpiły przeciwko Mongołom. Lecz głoszona krucjata ze względu na niezgody między panującymi nie doszła do skutku. Daniel zawiedzony takim rozwojem zdarzeń zerwał stosunki z Rzymem, wyrzekł się unii, nie zważając na groźby Papieża Aleksandra IV. Daniel pozostawiony własnym siłom, wolał poprzez poselstwa i dary łagodzić chciwość i dziką dumę Mongołów, niż szukać ratunku w wątpliwej pomocy sąsiadów. Uznając zwierzchnictwo tatarskie umarł w r. 1264 jedyny w dziejach „król Rusi” - w testamencie swym odda­jąc Drohiczyn dla syna Lwa.