Ten sam okres w Drohiczynie


Według zapisków pruskich, dokonanych podczas trzeciego rozbioru Polski – pisze pan Edward Bujno - w 1799 roku w Drohiczynie, po stronie Lackiej, zamieszkiwało 984 mężczyzn i kobiet, a wśród nich było 37 Żydów. W 1807 roku było ich już 60 i ich liczba w następnych latach zaczęła wzrastać. W tym miejscu trzeba wspomnieć o ważnym dla Żydów wydarzeniu, jakie miało miejsce w końcu XVIII wieku. Otóż do czasów rozbiorów Żydzi nie posiadali nazwisk, posługiwali się zwykle pierwszym imieniem i imieniem ojca, względnie na dodatek jeszcze jakimś przydomkiem, natomiast zaborcy, to znaczy Austro - Węgry, Prusy i Rosja, w tym samym mniej więcej czasie, wprowadziły tak zwany „przymus nazwiskowy”, zmuszający Żydów do posiadania nazwisk rodowych. Faktycznie, brak nazwisk i mnogość podobnych do siebie przydomków i przezwisk nie ułatwiały prowadzenia interesów kupieckich czy rzemieślniczych, więc we wszystkich zaborach Żydzi zaczęli zgłaszać się do urzędów z prośbą o nadanie nazwiska. No i zaczęło się! Kasy miejskie świeciły pustkami, więc chętnie zaczęto Żydom nadawać nazwiska, oczywiście po opłaceniu wysokiej opłaty skarbowej, a opłata skarbowa była zróżnicowana w zależności od brzmienia nadawanego nazwiska! Za nazwiska najbardziej spolszczone pobierano wyższą opłatę, a w większości nadawano nazwiska od nazwy miast, w których Żydzi zamieszkiwali. I tak mieszkańcy Drohiczyna otrzymywali nazwiska – Drohicki, Drohiczyński, Drogicki, mieszkańcy Siemiatycz – Siemiatycki, Warszawy – Warszawski czy Sokołowa – Sokołowski, Sokólski i tak dalej. Wielu osobom nadawano nazwiska pochodzące od nazw drzew, roślin, kwiatów, ptaków, a na przykład w zaborze rosyjskim często podchmieleni urzędnicy carskiej administracji ośmieszali delikwenta, nadając nazwiska od przekręconych przezwisk, przydomków, profesji, przywar a nawet donosów składanych przez współwyznawców! Z tego okresu pochodzą takie nazwiska jak: Burak, Brudny, Czort, Dziwak, Gruda, Garbaty, Kapusta, Kopeć, Łopata, Motyl, Pastuch, Smoła czy Wyłudziński, ale też pięknie brzmiące: Polak, Polakiewicz, Kowalski, Orliński czy Olszewski. Wszystko zależało od widzimisię urzędnika, choć nie wszędzie tak się działo, bo na przykład w 1797 roku w zaborze pruskim ukazał się „Regulamin żydowski” Fryderyka Wilhelma II, który zezwalał Żydom na przyjmowanie nazwisk pruskich. Ponadto w tym samym roku w Białymstoku ukazała się instrukcja, która w paragrafie nr 5 zalecała: „Każdy Żyd powinien przy pierwszym meldowaniu się natychmiast od Zwierzchności Miejscowej być przymuszonym przezwisko osobne familii przybrać sobie”.