Znaczenie nadania Praw Magdeburskich Drohiczynowi


Aby należycie ocenić, jaki moment w dziejach każdego miasta stanowiło ustalenie w nim prawa magdeburskiego, przyjrzymy się mu bliżej. W miarę wzrostu ruchu gospodarczego, miastom naszym trzeba było nadać jakąś organizację a rozwój ich ująć w pewne normy prawne. Geograficzne położenie Polski sprawiło, że przyjęła ona gotowy wzór urządzeń miejskich od Niemiec, jako od najbliższego państwa zachodnio-europejskiego. Nawiasem mówiąc omawiane prawo nie­mieckie miało swoje pierwowzory nie w Niemczech, lecz we Flandrii, Francji a głównie we Włoszech. Nadawanie prawa niemieckiego odbywało się u nas przeważnie w okresie kolonizacyjnym (XIII-XIV wiek), a ponieważ nowi osadnicy przybywali do Polski głównie z sąsiedniego kraju saskiego, przeto wzorowano się na miastach tamtejszych, a najwięcej na Magdeburgu, którego urządzenia stanowiły wzorzec dla innych miast saskich. Do miast polskich, które najwcześniej otrzymały prawo magdeburskie należy Środa w Wielkopolsce i Chełmno.

Wiele miast polskich wzorowało swe urządzenia na tych pierwszych osadach, w których jednak prawo magdeburskie uległo pewnym modyfikacjom. Prawo niemieckie w naszych miastach było więc albo czysto magdeburskim, albo średzkim, albo chełmińskim.

Z nadaniem prawa mieszczanie Drohiczyna byli wolni z pod władzy książęcej, a podlegali tylko władzom miejskim, nie opłacali żadnych danin i opłat na rzecz państwa, a mogli oddawać się bez przeszkód handlowi, rzemiosłu i przemysłowi, w czym nikt im konkurencji nie czynił.

Miasto stawiało teraz własnym kosztem niektóre budowle, kramy, łaźnie i t. p., a za prawo korzystania z nich pobierało od mieszczan opłaty. Wójtowi należało się 2/3 wszystkich opłat sądowych.

Namiestnik królewski rządzący miastem otrzymał w nagrodę za swą pracę dziedziczną godność naczelnika, czyli wójta (po łac. advocatus — po niem. der. Vogt). Otrzymał też w pobliżu miasta kilkanaście łanów (łan 30 morgów), dalej kilkanaście dworzyszcz w samym mieście, z których czynsz pobierał od zamieszkałych na nich mieszczan.

Stanowisko wójta było wtedy pod względem materialnym świetne, niemniej też wybitne pod względem społecznym. Nad mieszczanami miał ogromną przewagę, bo w ręku jego spoczywał zarząd miasta, był też przełożonym sądu miejskiego tak zw. ławniczego, w którym obok niego zasiadali wybierani przez mieszczan sędziowie, zwani ławnikami.

Przewaga wójta nad mieszczaństwem sprawiała, że mieszczanie dążyli do zmniejszenia jego władzy. Wynikiem tego było powstanie wybieralnej rady miejskiej. Rajcy byli wybierani na kilka lat, później na całe życie. Rada miejska wydaje uchwały, porządkujące stosunki miejskie, głównie w sprawach administracyjnych i ekonomicznych. Uchwały te zwano wilkirzami (od słowa kueren, w ówczesnej niemczyźnie - wybierać) wójtowi pozostawało jednak sądownictwo.

Drohiczyn otrzymał prawo odbywania jarmarków i ważne „prawo składu“. Polegało ono na tym, że kupcy z innych miast polskich, czy zagranicznych, jadąc z to­warami nie mogli miasta ominąć, lecz musieli w nim zatrzymać się i towary wystawić na sprzedaż. Prawo to posiadało zrazu tylko kilka miast największych. Przemysł i rękodzielnictwo było w ręku cechów, czyli zawodowych związków. Każdy rzemieślnik musiał należeć do odpowiedniego cechu. Dążeniem cechu było baczyć, by wszyscy jego członkowie mogli równomiernie pracować i zarabiać, by więc jedni nie rośli w fortunę ko­sztem drugich. Aby zapobiec wyzyskowi publiczności przez nadmierne podnoszenie cen, ustanawiała starszyzna cechu wspólnie z radą miejską ceny poszczególnych towarów i wyrobów.

Co do Drohiczyna, to niewątpliwie konieczne jest podkreślenie pewnej różnicy, jaka zachodziła pomiędzy nim a każdym innym miastem, otrzymującym prawo magdeburskie. Najczęściej gród otrzymujący „magdeburgię” był dopiero formującym się miastem, lub wprost pewnym obszarem przeznaczonym pod miasto. Z chwilą otrzymania prawa rozpoczynał swe istnienie według prawideł ściśle w szablonie magdeburskim zawartych. Drohiczyn różnił się wielce pod tym względem. Był już od dawna grodem, w którym życie samo się organi­zowało, a nadawane przywileje Witolda i Kazimierza wiązały je w pewien system. To też z chwilą nadania „magdeburgii” posiadał nie jedno z tego co ona mu przyniosła, lecz było to już nieco inne. Dajmy na to, trudno spodziewać się, by miasto przyjęło wygląd mia­sta takiego, jakie tworzy ustrój niemiecki, to znaczy o strukturze wyraźnego czworoboku, o prostych, równo­ległych ulicach, skoro Drohiczyn rozbudował się do ko­ła zamku, stanowiącego jego centrum. Dopiero później gdy po licznych pożarach miasto odbudowano, nadano jego schematowi klasyczny układ niemiecki.

To samo można odnieść do stosunków społecznych i w ogóle całokształtu życia w Drohiczynie. Nie mniej jednak nadanie "magdeburii" było momentem przełomowym w historii Drohiczyna.

Dziwna rzecz, że kiedy inne miasta niemal od każdego króla wyjednywały potwierdzenie nadania praw niemieckich, w aktach miejskich drohickich dopiero po 224 latach znajdują się ślady troski o to mieszczan. Dopiero bowiem za Augusta II w roku 1722 dnia 19 grudnia w Warszawie, nastąpiło pierwsze potwierdzenie przywileju Aleksandra, bez żadnej wzmianki o dawniejszych konfirmacjach, co później 19 grudnia 1743 roku w Warszawie August III ponowił.